2/06/2014

Interview - Jarun - Zstępując w głąb ziemi...


This is the polish version of the interview. The english one will be published soon. 

Przeczytaj także reckę ich debiutanckiego materiału (tutaj)
Jarun to nowy twór na naszej rodzimej scenie, parający się graniem muzyki z pogranicza black/folk/progressive i zresztą nie tylko. W 2012 roku wydali swój debiut, "Wziemiozstąpienie", robiący wręcz piorunujące wrażenie, będący czymś świeżym i nieszablonowym. O tym zaś dlaczego zespół nie lubi określenia "pagan metal", jak przebiegają prace nad nową płytą, skąd wzięło się u niego zainteresowanie ludowością oraz o ograniczonych horyzontach co poniektórych opowiada Zagreus - gitarzysta i lider grupy.
 
1. Witam! Jak tam odzew na wasz debiutancki album "Wziemiozstąpienie"? Z tego co zdążyłem zauważyć wszędzie was chwalą, nie tylko w Polsce ale i za granicą.
Witaj. Owszem, nie możemy narzekać. Przed nagraniem nie bardzo wiedzieliśmy czego możemy się spodziewać. Nie liczyliśmy na wiele i dlatego odzew na nasz debiutancki materiał przerósł nasze najśmielsze oczekiwania. Szczerze mówiąc nie spodziewaliśmy się aż tak przychylnych recenzji i pochlebnych opinii. Początkowo byliśmy naprawdę zaskoczeni, ale z czasem, gdy recenzji przybyło i niemal wszystkie okazały się bardzo pozytywne, by nie rzec entuzjastyczne, uwierzyliśmy w końcu, że udało nam się nagrać naprawdę niezły album. Z jednej strony to oczywiście bardzo dobrze, z drugiej, powiesiliśmy sobie poprzeczkę naprawdę wysoko i teraz ciężko będzie ją przeskoczyć. Ale robimy co możemy by nam się udało.

2. No właśnie, wszelkie recenzje (czy to dobre czy złe) oddziałują na was w jakiś sposób? Dużo kapel twierdzi że ma totalnie w dupie jakiekolwiek opinie, a jak to jest w waszym przypadku?
Oczywiście, że recenzje wpływają na zespół. Każdy zespół. Na nas też. Ci którzy twierdzą inaczej kłamią, albo są zwykłymi pozerami. No chyba, że siedzi się głęboko w piwnicy i nagrywa jakieś „kultowe” charkoty, dla wąskiego grona wtajemniczonych „prawdziwków”. Wtedy może faktycznie nie dba się o recenzje. Z tej prostej przyczyny, że nie bardzo ma kto taką twórczość recenzować.
W naszym przypadku jest tak, że pozytywne, pochlebne recenzje zawsze dają nam mniejszego lub większego kopa. Utwierdzają w przekonaniu, że to co robimy ma sens, że jesteśmy na właściwej drodze. Te złe z kolei, jeśli tylko krytyka w nich zawarta jest konstruktywna i merytoryczna, pozwalają spojrzeć na własna twórczość z odpowiedniego dystansu, dostrzec braki i wyciągnąć wnioski na przyszłość.
Ale oczywiście nie jest tak, ze recenzje wpływają na naszą muzykę, na to co tworzymy. W tej kwestii nie zamierzamy sugerować się zewnętrznymi opiniami i myślę, że powstająca właśnie druga płyta, w pełni to udowodni.


3. Zespół zaczynał jako solowy projekt Zagreusa. Nie chcę zadawać tutaj nudnych pytań o historię, ale chciałbym wiedzieć jak duży wkład w muzykę wnieśli pozostali członkowie zespołu w trakcie nagrywania "Wziemiozstąpienia"? W ogóle zespół działa w sposób demokratyczny, czy panuje w nim niepodzielnie tyrania Zagreusa haha?
Proces powstawania „Wziemiozstapienia” był dosyć długi i skomplikowany. Wprawdzie cały materiał powstał dawno temu i w momencie formowania się zespołu, był właściwie ukończony, to jednak wpływ pozostałych członków kapeli na jego ostateczny kształt był naprawdę bardzo duży. Szczególną rolę odegrał rzecz jasna drugi gitarzysta, Rolsen. To tak naprawdę jego świetne partie, szczególnie gitar akustycznych, sprawiły, że ten materiał nabrał odpowiedniego charakteru. Stał się znacznie ciekawszy i bardziej oryginalny. W tej chwili już nawet nie wyobrażam sobie tej płyty bez jego udziału. Co do pozostałych muzyków to ich wpływ na ostateczny kształt płyty również był niebagatelny. Każdy z nich odwalił kawał świetnej roboty w trakcie sesji nagraniowej i tylko dzięki nim ta płyta jest tak dobra (w każdym razie w opinii większości recenzentów i fanów).
Co do drugiej części Twojego pytania, to cóż... Myślę, że stosunki wewnątrz zespołu Jarun mają jednak znacznie więcej wspólnego z demokracją niż z tyranią. Wszyscy członkowie zespołu mają bardzo duży wpływ na jego funkcjonowanie, szczególnie jeśli chodzi o decyzje logistyczno-organizacyjne. Ostateczne zdanie faktycznie najczęściej należy do mnie, ale nie robię nic, z czym  nie zgadzałaby się reszta kapeli. Myślę, że ten układ najlepiej określa łacińska formuła primus inter pares. Wszyscy jesteśmy równi, ale to ja podejmuję końcowe decyzje. Zwłaszcza te muzyczne.

4. Co do członków zespołu, niedawno wasze szeregi opuścił Radoslav. Jak wam idą poszukiwania nowego perkusisty? Macie już jakichś godnych kandydatów na to stanowisko?
Rozstanie z Radoslavem, było trudną decyzją, dla obydwu stron. Na szczęście przebiegło w miłej i przyjacielskiej atmosferze, co bardzo mnie ucieszyło, bo bardzo obawiałem się tego kroku. Niestety nie było innego wyjścia. Obowiązki Radoslava, związane z grą w jego drugim (a właściwie pierwszym) zespole, Pneumatic Frost, nie pozwalały mu na skupienie się w wystarczającym stopniu na grze z nami. Wpływało to bardzo negatywnie na nasze funkcjonowanie. Musieliśmy wielokrotnie rezygnować z ciekawym propozycji koncertowych, mieliśmy problemy z regularnymi próbami itd. Prędzej, czy później nasze drogi musiały się rozejść. Pozostajemy jednak w bardzo przyjaznych stosunkach i życzymy mu powodzenia i sukcesów.
Co do poszukiwań nowego perkusisty to prowadzimy wstępne rozmowy z potencjalnym kandydatem na to stanowisko. Nie chcę zdradzać zbyt wiele, bo nie mam pewności jak potoczą się sprawy, ale jest to świetny, doświadczony muzyk i jego obecność w naszym zespole na pewno bardzo by go wzmocniła. Mimo wszystko jesteśmy również otwarci na każdą opcję i jeśli pojawią się inni kandydaci do objęcia stanowiska naszego perkusisty to na pewno weźmiemy to pod rozwagę.

5. OK, przejdźmy do pytań stricte muzycznych. Wasz debiut przynosi światu dość świeżą porcję black metalu okraszonego wpływami muzyki ludowej, szczyptą progresji i nie tylko. No właśnie, co zadecydowało o tym że ten materiał brzmi tak a nie inaczej? Podejrzewam że nie wpadliście na pomysł grania takiej muzyki ot tak sobie, ale wpłynęły na was różne mniej lub bardziej odległe od metalu zespoły.
To wbrew pozorom bardzo trudne pytanie. Ciężko jest mi wskazać jakieś konkretne źródła inspiracji, sypnąć nazwami kapel, które wpłynęły na naszą muzykę. Moje osobiste preferencje muzyczne są bardzo rozległe. Słucham bardzo wielu gatunków, często bardzo od siebie odległych. Tak naprawdę potrafię odnaleźć coś wartościowego niemal w każdym nurcie, pod warunkiem, że jest to muzyka prawdziwa i szczera, nagrana z miłości do niej samej, a nie dla zdobycia sławy i pieniędzy. Od jazzu po death metal, od bluesa po ambient. Oczywiście nie wszystkie te inspiracje da się bezpośrednio odnaleźć na naszej płycie, ale wciąż w takiej czy innej formie są tam obecne.
Jeśli chodzi o sam pomysł na Jarun, to w początkach istnienia kapeli, gdy funkcjonowała ona jeszcze jako jednoosobowy projekt, dosyć mocno wpływała na mnie ówczesna scena black-folk, czy też jak kto woli pagan metalowa. Nie mówię tu oczywiście o jakimś melodyjnym „pitoleniu”, wesołych klonach rosyjskiej Arkony i tym podobnych tworach. Mam na myśli kapele mocniej osadzone w black metalu. Scena ukraińska, grecka, w mniejszym stopniu skandynawska, również kilka polskich kapel. Potem to wszystko nieco się zmieniło, rozmyło. Jarun jako pełnowymiarowa kapela zaczął ewoluować, szukać własnej ścieżki. Myślę, że częściowo nam się to udało, a na pewno uda się w przyszłości. Nie zamierzamy narzucać sobie żadnych ograniczeń. Zapewne pozostaniemy na metalowym, czy też ściślej black metalowym poletku, ale na pewno nie będziemy trzymać się kurczowo tego co wypracowaliśmy na pierwszej płycie. Nie oglądamy się na innych. Gramy swoje, a jakie będą tego efekty, czas pokaże.


6. Zróżnicowanie "Wziemiozstąpienia" wydaje się być jego najmocniejszym atutem. W jednym utworze mogą pojawić się motywy quasi-folkowe, rockowe ciągotki czy czysto blackowa furia. Zdecydowanie wychodzi wam tworzenie nieszablonowych numerów. Myślisz że to właśnie wyróżnia was na tle setek podobnie brzmiących zespołów - umiejętność tworzenia czegoś nowego z niezliczonej ilości różnych wpływów?
Myślę, że tak. Staramy się trzymać z daleka od szablonowych zagrywek, modnych trendów i ogranych patentów. Oczywiście nie da się wymyślić metalu na nowo i pewne elementy dla niego charakterystyczne w naszej muzyce są i będą. Zagrywek kojarzących się z tym czy innym podgatunkiem, z takim czy innym wykonawcą chyba nie da się uniknąć, jeśli chce się pozostać w granicach określonego stylu. Staramy się tylko różnicować utwory w ramach całego materiału. Nie ma nic gorszego i nudniejszego niż płyta składająca się np. z dziesięciu utworów utrzymanych w tym samym tempie i stylistyce. Choćby poszczególne kawałki były znakomite, to całość musi w końcu zanudzić. My do każdego numeru staramy się podchodzić indywidualnie. Nie ma u nas miejsca na powtarzalność i recykling pomysłów.
Myślę, że wraz ze zwiększaniem się roli Rolsena jako kompozytora i twórcy, jeszcze bardziej zaczniemy się oddalać od standardów gatunku. To człowiek wywodzący się z  odmiennych środowisk, miłośnik nieco innych dźwięków i dzięki temu nie obarczony bagażem black metalowych schematów. To sprawia, że nasza muzyka może nieustannie ewoluować.

7. Celowo także do określenia waszej muzyki nie użyłem określenia pagan metal, bo wiem że za nim nie przepadacie. Mimo wszystko z tego co zauważyłem parę osób zdążyło już się na was obrazić za to, że nie zadeklarowaliście się jasno jako czciciele pogańskich bogów haha! Nie uważasz że jednotorowe, schematyczne myślenie jest zmorą dzisiejszych czasów? Że ludzie, mimo łatwego dziś dostępu do wszelakich informacji lubią uproszczenia i patrzenie na świat w czarno-białych barwach?
Mówiąc szczerze nieco mnie to przeraża. Nie ma nic gorszego niż odbieranie świata w sposób jaki opisujesz. To prosta droga do wszelkich skrajności, ekstremizmów i fanatyzmu. I nieważne, czy chodzi o stronę prawą, czy lewą, o katolików, pogan, czy kogokolwiek innego. Wąskie, jednotorowe myślenie jest zmorą naszych czasów. Z niepokojem dostrzegam jego symptomy wśród ludzi, z którymi się niegdyś identyfikowałem, a w jakimś stopniu identyfikuję nadal. Wśród "metalowców", fanów ciężkich dźwięków, którzy "za moich czasów" postrzegani byli jako osoby otwarte i o szerokich horyzontach. Dzisiaj wszędzie dokonują się podziały. Zupełnie zbędne i bardzo niebezpieczne, nie tylko dla szeroko rozumianego podziemia, ale i dla całego społeczeństwa.
Dlatego Jarun, choć sięgający korzeniami gdzieś tam głęboko, do rodzimych tradycji, stara się trzymać jak najdalej od tego typu tematów. Staramy się by nasz przekaz był jak najbardziej szeroki, jak najbardziej uniwersalny. Nie poruszamy w naszych tekstach tematów religijnych, politycznych, czy społecznych, nie z obawy przed wywołaniem kontrowersji lub wzbudzeniem czyjejś niechęci, ale dlatego, że są to sprawy całkowicie wtórne. Pochodne człowieczeństwa. Głębszych myśli i uczuć, za którymi to wszystko się kryje. I o tym chcemy mówić.
Jeśli chodzi o moje osobiste poglądy i przekonania, to są one MOJE. Nie wynikają z chęci przynależności do jakiejś grupy, wpisania się w jakiś trend, czy społeczno-polityczną normę. Czerpię z różnych źródeł, z różnych stron, tworząc swój własny światopogląd.

8. No właśnie, niektórzy psioczą że koncept Jarun nie obraca się wokół potęgi słowiańskich bóstw i upadku chrześcijaństwa. Mógłbyś więc nakreślić co chcieliście słuchaczom przekazać za pomocą swoich tekstów? Nie chodzi mi tu o narzucanie swojej interpretacji albo szczegółowe analizy - raczej o ogólniki, słowa-klucze dla tych którzy z waszą twórczością jeszcze się nie zetknęli.

Jeśli mam być szczery to nie przepadam za tego typu pytaniami. Zbytnio kojarzą mi się ze szkolnym: "co poeta miał na myśli" ;) Jak już wspomniałem powyżej, staram się w swoich tekstach poruszać tematy uniwersalne. Mówić o tym, co tkwi gdzieś głęboko w każdym z nas. O myślach, uczuciach, pragnieniach, które w jakimś stopniu dotyczą każdej myślącej jednostki. Dosyć często używam w tym celu metaforyki odwołującej się do przyrody, stąd niektórzy interpretują je jako nieco „pogańskie”. I przed taką interpretacją też się nie bronię, chociaż jest dosyć daleka od tego, co chciałem przekazać. Daję wolną rękę naszym słuchaczom. Cokolwiek wydobędą z naszych tekstów, będzie w porządku. Nie narzucałem i nigdy nie będę narzucał jakiegoś jednego, „prawidłowego” sposobu odczytywania.

9. Zarówno w warstwie tekstowej, jak i muzycznej czy graficznej mimo wszystko bije od was pewien ludowo-pogański sznyt. Dlaczego zdecydowaliście się sięgnąć po tego typu motywy i jak ważne są one dla was? Kultura ludowa zdaje się wymierać, uważasz że przerabianie jej w ten sposób w jakiś tam sposób podtrzymuje ją przy życiu?

Na początku trzeba by ustalić i oddzielić to, co faktycznie jest kulturą ludową, od tego co jest tylko naszym wyobrażeniem na jej temat. Tysiąc lat chrystianizacji sprawiło, że dzisiejsza duchowość, obrzędowość i szeroko rozumiana kultura ludowa jest całkowicie przesiąknięta chrześcijaństwem. I trzeba się czasami bardzo namęczyć, by dotrzeć do tych najbardziej pierwotnych, archaicznych, pogańskich pokładów. Ja miałem to szczęście, że wychowywałem się w regionie gdzie ludowe, czasami bardzo stare tradycja są wciąż żywe, a przynajmniej były żywe, gdy ja byłem dzieckiem. Gdy byłem niegrzeczny babcia straszyła mnie mamunami i boginkami, a gdy włóczyłem się gdzieś bez sensu i celu, dziadek dla żartu nazywał płanetnikiem. Coś takiego nie może pozostać bez śladu ;)


Jeśli chodzi o Jarun, to najpierw była muzyka, dopiero potem otoczka. W młodości nasiąkałem ludowymi, tradycyjnymi dźwiękami i później znalazło to ujścia w tworzonych przeze mnie melodiach. Gdy powstały zarysy pierwszych utworów i gdy postanowiłem zamiast chować to do szuflady, stworzyć osobny projekt, a w dalszej perspektywie zespół, wtedy dopiero zacząłem zastanawiać się nad nazwą, otoczką itd. Z racji nasycenia muzyki elementami folkowymi, kierunek wydał mi się oczywisty. Niebagatelny wpływ na tę decyzję miały też moje pozamuzyczne zainteresowania. Jako historyk-amator i niedoszły archeolog od zawsze pasjonowałem się tego typu tematyką. A tak się złożyło, że akurat okres wczesnego średniowiecza i najdawniejsze dzieje słowiańszczyzny zawsze były mi szczególnie bliskie. Jeszcze w czasach, gdy nie tylko nie słuchałem takich dźwięków, ale nawet nie wiedziałem o ich istnieniu ;)
Co do ostatniej części Twojego pytania... Cóż, czasem wydaje mi się, że już jest za późno. Kultura ludowa już dawno wycofała się do zamkniętych enklaw w muzeach, skansenach, czy sztucznie tworzonych grupach folklorystycznych. W życiu codziennym, poza paroma świątecznymi tradycjami jest już właściwie nieobecna. Bierze się to oczywiście z szeroko rozumianego postępu. Zmian nie tyle w mentalności, czy duchowości, ale raczej w zewnętrznych przejawach życia. To postęp cywilizacyjny, technologiczny, sprawia, że archaiczna, ludowa kultura zamiera. Czy unowocześnianie jej,  przerabianie według współczesnych trendów w czymś pomoże? Tego nie wiem. Ale na pewno nie zaszkodzi ;) A już na pewno zwiększy jej żywotność i pozwoli na nowo dotrzeć do szerszych grup odbiorców.

10. Dobra, teraz czas na moje ulubione pytanie: neopogaństwo. Wiem że członkowie zespołu nie należą do żadnych tego typu ruchów, i wiem że mimo to darzycie je pewną sympatią. Czy twoim zdaniem mają one jednak rację bytu w naszych zdigitalizowanych, gnających przed siebie na oślep czasach? Kultura ludowa wymiera na naszych oczach z powodu postępującej powszechnie globalizacji, myślisz że taki sam los czeka i rodzimowierstwo które jest przecież w pewien sposób związane z ludowością (albo samo się z nim związało - zależnie od punktu widzenia).

Neopogaństwo, rodzimowierstwo, czy jakkolwiek ten ruch zwać, jest właśnie odpowiedzią na cywilizacyjny postęp i szaleńcze tempo naszych czasów. Istnieją ludzie, którym to po prostu nie odpowiada, którzy szukają oparcia i wytchnienia w tym co głębsze, może w jakimś tam sensie prawdziwsze, a na pewno naturalniejsze i „zdrowsze”, niż konsumpcyjna pogoń nie wiadomo za czym. W tym sensie faktycznie jest mi ono bardzo bliskie. Jako zbliżenie do natury, do tradycyjnych sposobów patrzenia na świat.
Myślę, że postępująca globalizacja, wszelkie zmiany cywilizacyjne tak naprawdę nie zagrażają tego typu ruchom. Wręcz przeciwnie. W czasach takich jakie mamy teraz, jest coraz więcej zapotrzebowania na coś głębszego, ważniejszego i niematerialnego. Wrażliwe jednostki były, są i będą. W momencie, gdy tradycyjne religie w dużej mierze się zdyskredytowały, straciły na sile i wiarygodności, otwiera się pole do popisu dla wszelkich możliwych form „alternatywnej duchowości”, w tym również, a może przede wszystkim, dla ruchów rodzimowierczych. Myślę, że póki co, przynajmniej przez jakiś czas jeszcze, będą rosły w siłę, kosztem chrześcijaństwa i innych, usystematyzowanych religii.

11. Jeszcze tylko jedno pytanie okołopogańskie i kończę cię o to męczyć :] Większość prawdziwych i mrocznych rodzimowierców z kręgu pagan metalowego lubi powtarzać że upadek chrześcijaństwa doprowadzi do powrotu do korzeni. Jakiś czas temu jednak spotkałem się z opinią że to właśnie ewentualny upadek chrześcijaństwa przyniósłby jednocześnie ostateczny upadek dla kultury ludowej - a co za tym idzie również wszelkiego zainteresowania "pogańskością". Co o tym sądzisz? Wiesz, dla przeciętnego Polaka (który o rodzimej mitologii nie ma zielonego pojęcia) te przeżytki praktyk pogańskich są związane nierozerwalnie z chrześcijaństwem, więc moim zdaniem częściowo mogłoby się tak stać.
Każdy potrzebuje wroga;) Wroga, który zmusza do rozwoju i do ciągłej czujności. Wroga, który inspiruje i pobudza do działania. Bez którego popada się w lenistwo i samozadowolenia. Dla rodzimowierców takim naturalnym wrogiem jest właśnie chrześcijaństwo i inne „oficjalne” religie, zwłaszcza monoteistyczne. W dużej mierze, to właśnie w opozycji do nich ruchy neopogańskie budują swoją tożsamość, to w walce z nimi hartują się i wzmacniają. Nie oznacza to jednak, że ich ostateczny upadek (na który osobiście bardzo liczę) pociągnie za sobą również upadek rodzimowierstwa. Może jednak faktycznie nieco go osłabić. Dużo zależy od tego, w która stronę pójdą ruchy neopogańskie. Jeśli pozostaną tym, czym są, czyli w dużym stopniu elitarnym zrzeszeniem osób połączonych wspólną pasją i podobnym typem wrażliwości, to myślę, że nic im nie grozi. Jeśli jednak sprzeniewierzą się sobie i ulegną pokusie zajęcia miejsca opuszczonego przez duże religie, wtedy wiele osób się od nich odwróci.
Co do łączności pomiędzy kulturą ludową a neopogaństwem, to tak naprawdę jest ona stosunkowo niewielka. Rodzimowiercy odtwarzają to co dawno stracone, budują swoją tożsamość tak naprawdę od podstaw. Tradycje ludowe, od tysiąclecia poddane ostrej chrystianizacji, zachowały bardzo niewiele ze swoich archaicznych rysów i ich nieuchronne zaniknięcie pod wpływem cywilizacyjnego rozwoju nie powinno w żaden sposób wpłynąć na kondycję ruchów neopogańskich.


12. Dobra, to pomówiliśmy o waszym debiucie, o pogaństwie i o kulturze ludowej, czas pomówić o nadchodzącej płycie. Czego możemy się spodziewać po waszym drugim krążku? Z tego co słyszałem ma być na nim jeszcze mniej folku niż dotychczas, nie obawiacie się że w ten sposób utracicie swój pewnego rodzaju znak rozpoznawczy?
Nowy materiał jest już właściwie nagrany, mam więc nieco więcej danych, pozwalających mi wypowiadać się na jego temat. Wciąż jednak trudno jest mi powiedzieć jak nowa płyta będzie się miała do „Wziemiozstąpienia”. Jedyne co mogę rzec z całą pewnością, to to, że będzie znacznie dłuższa ;) Elementów stricte folkowych faktycznie jest na niej nieco mniej. W sporym stopniu ograniczyliśmy ilość partii gitary akustycznej, co jednak absolutnie nie oznacza, że z niej zrezygnowaliśmy. Korzystamy z niej po prostu w sposób nieco bardziej oszczędny i wyważony. Zdajemy sobie sprawę, że partie akustyczne stały się dla nas swoistym znakiem rozpoznawczym i nie zamierzamy z nich tak łatwo rezygnować. Z drugiej strony nie chcemy wciskać akustyków na siłę, tam gdzie nie do końca by pasowały. Wprowadziliśmy pewne nowe elementy brzmieniowe, nowe dla nas rozwiązania kompozycyjne, ale to wciąż muzyka spod znaku Jarun i każdy, w miarę otwarty słuchacz, jeśli tylko podobał mu się nasz debiut, powinien również odnaleźć się  na nowym materiale. Płyta będzie na pewno bardziej rozbudowana, wydaje mi się, że również ciekawsza i oryginalniejsza. Podobnie jak na „Wziemiozstąpieniu” utwory są dość mocno zróżnicowane pod względem stylistyki, charakteru, czy tempa i materiał jako całość zdecydowanie nie powinien nużyć. Tak naprawdę sami jesteśmy bardzo ciekawi efektu końcowego i już nie możemy się doczekać, kiedy będziemy mogli posłuchać gotowego, zmiksowanego materiału. Mam nadzieję, że nastąpi to już wkrótce.

13. Wasz debiutancki materiał wydaliście samodzielnie. A jak to będzie wyglądało w przypadku nowego albumu - zamierzacie tym razem szukać jakiegoś wydawcy? A może już go macie, tylko się nie chwalicie? ;]
Nadal nie posiadamy wydawcy i nadal go nie szukamy. Nowy materiał wyjdzie naszym własnym sumptem. Być może po ukazaniu się nowego krążka zaczniemy się za czymś rozglądać, ale to nie jest takie pewne. Dużo będzie zależało od tego, jakie wrażenie zrobi ta płyta, jak zostanie odebrana, a przede wszystkim jak my sami będziemy do niej podchodzić.
Cenimy sobie swobodę i niezależność związaną z samodzielnym wydawaniem naszych materiałów. Jedynym minusem jest to, że nie jesteśmy w stanie dotrzeć do tak szerokiego grona odbiorców, jak byśmy sobie tego życzyli. No ale coś za coś.

14. No właśnie, kiedy tak poza tym możemy się mniej więcej spodziewać nadchodzącego albumu i jak brzmi jego roboczy tytuł?
Jesteśmy już na dosyć zaawansowanym etapie nagrania, no ale jak to zwykle w naszym przypadku prace toczą się dosyć powoli. Problem w tym, że przykładamy ogromną wagę do jakości nagrania stąd ciągłe poprawki i zmiany. Optymistyczny scenariusz zakłada, że materiał będzie gotowy w okolicach marca. Kiedy ukaże się w fizycznej formie ciężko nam przewidzieć, ale chcielibyśmy by nastąpiło to jak najszybciej. Chcemy mieć już z głowy ten etap i zająć się koncertowaniem, no i oczywiście tworzeniem materiału na kolejny krążek.
Co do tytułu to niestety wciąż go nie ma. Uporałem się już wprawdzie z większością tekstów, ale wciąż nie mam pomysłu na tytuł. Chciałbym, żeby był równie mocny i znaczący jak „Wziemiozstąpienie”, ale wydaje mi się, że trudno będzie to osiągnąć. Tak więc, nie jestem w stanie zaspokoić Twojej ciekawości w tej kwestii. Szczerze mówiąc sam chciałbym wiedzieć ;)


15. Poza działalnością studyjną jakiś czas temu postanowiliście także podjąć się występów na żywo. Pytanie numer jeden brzmi więc: czy było warto, czy może wysiłek włożony w występy nie jest jednak adekwatny do odczuwanej satysfakcji? Pytanie numer dwa: kiedy i gdzie fani będą mogli znów oglądać was na scenie?
Oczywiście, że było warto. Granie na żywo to moim zdaniem esencja działalności każdej kapeli. Występy sceniczne dają nam zawsze kopa, podładowują baterie i sprawiają, że chce się więcej. Oczywiście bywa różnie. Zdarzają się koncerty, z takiej, czy innej przyczyny kiepskie, które w efekcie podcinają nieco skrzydła, ale to przypadki na szczęście rzadkie. Większość występów, jakie dotychczas zaliczyliśmy podchodzą pod kategorię tych udanych. I oby było ich jak najwięcej.
    Jeśli chodzi o drugie pytanie, to jak już wiesz, rozstaliśmy się jakiś czas temu z naszym dotychczasowym perkusistą i siłą rzeczy nie jesteśmy chwilowo w stanie występować na żywo. Z tego powodu musieliśmy zrezygnować z kilku naprawdę ciekawych propozycji koncertowych. M.in. z występu w Poznaniu, na imprezie z okazji XX-lecia Perunwit, czego okropnie żałujemy. Na szczęście mamy już kandydata na zastępstwo. Niestety nic nie jest jeszcze stuprocentowo pewne, dlatego nie przesadzam z optymizmem, ale mam szczerą nadzieję, że już wkrótce wrócimy na sceniczne deski. Oczywiście po wydaniu nowej płyty zamierzamy koncertować jak najwięcej w ramach jej promocji. Najłatwiej pewnie będzie na nas trafić gdzieś w naszych rodzinnych stronach, w Krakowie czy w Nowym Sączu, ale już teraz mamy kilka ciekawych propozycji koncertowych z różnych stron - kilka dat w Czechach, na Słowacji, ale również np. zaproszenie na festiwal w Wolinie, z którego, mamy szczerą nadzieję, uda nam się skorzystać.

16. OK, na koniec poza promocją własnej twórczości prosiłbym Cię o wsparcie paru innych artystów ;] Tak więc do rzeczy: jakie albumy ostatnio wpadły Ci w ręce, i które z nich uważasz za naprawdę dobre.

 Szczerze mówiąc niewiele ostatnio słucham „nowej” muzyki. Wszedłem już chyba w ten etap, kiedy człowiek staje się sentymentalny i najwięcej przyjemności sprawia mu słuchanie rzeczy, które kręciły go w młodości ;) Jeśli już sięgam po coś nowego, to są to zazwyczaj krążki wydane przez zaprzyjaźnione z nami kapele. Z tych ostatnich zdecydowanie polecam najnowszy materiał krakowskiego Outre wydany jako split z zespołem Thaw. Naprawdę fantastyczna, interesująca i niebanalna rzecz. Niedawno ukazał się też debiutancki materiał naszych przyjaciół z nowotarskiego Aries Vehemens. Solidna dawka bardzo energetycznego, mocnego i konkretnego grania. Stanowczo polecam.
 Z rzeczy nie wydanych przez moich znajomych poruszyła mnie ostatnio i to dosyć mocno płyta Jex Thoth „Blood Moon Rise”. Dawno nic nie zrobiło na mnie aż takiego wrażenia. I to właściwie tyle. Reszta nowych wydawnictw raczej mnie ostatnio rozczarowuje niż porusza. Nawet kapele, które kiedyś były dla mnie ważne i naprawdę robiły na mnie wrażenie, na swoich nowych krążkach jakoś nie potrafią mnie porwać i zaciekawić. Chyba tylko Carcass sprostał temu zadaniu ;)

17. Dobra, to by było na tyle. Wielkie dzięki za czas poświęcony dla mojego magazynu i powodzenia w przyszłości! Ostatnie słowo należy tradycyjnie do Ciebie.
Wielkie dzięki za wsparcie i za miłe słowa pod naszym adresem. Pozdrowienie dla Ciebie i wszystkich czytelników. Mam nadzieję, że spodoba wam się to co mamy do zaproponowania na nowym krążku. Do zobaczenia na koncertach! Dzięki!

---

Zdjęcia: archiwum zespołu.
Wywiad przeprowadzony dla HA'Z przez Vladykę (2014). Z łaski swojej nie kopiuj go bez mojej zgody. Uszanuj pracę bliźniego swego.

No comments:

Post a Comment